Felietony Felinologia

Co nam daje legalizacja kocimiętki?

Jakie dobra ma dla nas kocimiętka? Jaki jest sens zażywać kocimiętkę?

Punkt widzenia moich kotów jest taki:

  1. Po legalizacji nikt nie będzie już kradł resztek kocimiętki z popielniczki, po kryjomu lub nocami, bo będzie dostępna dla każdego w każdej ilości. Bo urosła w naturze, a natura jest hojna dla tych co o nią dbają. A zakazywanie tego co jest naturalne, jest głupie.
  2. Bogacą się ci, którzy hodują kocimiętkę, bo każdy kot chce kocimiętkę, a ktoś to dla każdego kota musi posadzić, wyhodować itepe.
  3. O tym, że bogaci się system, bo podatki, bo gospodarka, chujki mójki – nie gadamy, bo jesteśmy anarchistami zepsutymi anarchią do szpiku kości, więc… pieprzyć system! Ale – tak, system się wzbogaci. Obywatele teżżż.
  4. Chore koty będzie można leczyć kocimiętką – padaczkowca przestanie w ogóle trzepać. Pokurwiony ze złości – uspokoi się, cierpiący – przestanie cierpieć. Moc w zielonym pierońska!
  5. Kocimiętka działa uspokajająco. Więc można mieć wyjebane, gdy się ma ruję, gdy się znaczy po kątach albo napieprza na słabszych. Kocimiętka koi i łagodzi te poprane zachowania krnąbrnych i młodych dusz, co to zbierają dzikie doświadczenia.
  6. Kocimiętka – w połączeniu z kotem działa jak naturalny antydepresant. Mały, przenośny zestaw zen. I sra do kuwety.
  7. Kocimiętka poszerza percepcję rzeczywistości. Czyli patrzysz np. w lustro i nie pękasz, kurwa, ze strachu, tylko wiesz, że to ty. Albo widzisz ogórka i nie skaczesz jak popierdolony do góry, bo się całe internety będą śmiały.
  8. Jak zajarasz kocimiętkę to zabawa jest przednia. Najprzedniejsza! Jesteś Star Trekiem i wypieprzasz z kuwety! Fikołkiem na karnisz – pierdut o stół i oparcie krzesła. Zachwiało się i jebło bokiem. Oczywiście nie drążysz, bo już bujasz na żyrandolu. Czaisz bazę? Zabawa jest przednia po kocimiętce!! Latasz dalej niż Małysz po bananach, na gazie jak kastrol. Roślinny full contact, myślenia abstrakt, kopie cię po bereciku. Albo latasz w slow motion. Jak banieczka woli…
  9.  Nie masz kaszlu od szlugów, bo jarasz tylko kocimiętkę! Jesteś jak nowy kot, brachu. Laj laj, laj laj, yo, yo!
  10. Mroki duszy zostaną rozwiane. Dużo śpisz, wpierdalasz tylko mokre i w chuj dużo. Z przejedzenia rzygasz i kochasz to jak głupi. I robisz to tak często jak Bóg dobry da.
  11. Zabawa w komisariat może i fajnie podnosi adrenalinę, ale to w końcu psy. A my tu, kurwa, koty. Chcemy legalizacji, bo psy gonią za kocimiętkę.
  12. Gdy zdrada w Babilionie, to mniej boli.
  13. Kocimiętka leczy najbardziej popierdolone choroby świata, typu raki, alzheimery, zespół pierdolonego Touretta.
  14. Blanty można fajnie kulać pod lodówkę, lżejsze są niż długopisy, a jak matka znajdzie, to nie opierdoli, jak przy długopisie, tylko matka uciułany giecik palililili, palili li pal. Giecik pękł, pękł, pękł!
  15. Kocimiętka to nie narKOTyk, to roślina. Rośnie jak ją natura stworzyła. Czy coś co stworzyła natura może być złe? No do chuja wafla! No pewnie, że nie!
  16. Po prostu grasz w zielone, bo to cię rajcuje! Nie uzależnia, każdy przecież wie, że jarasz, bo lubisz, a nie dlatego, że musisz. 
  17. Kocimiętka buduje mosty zaufania i wspólne trajektorie lotów – ciapate przyjaźnią się z czarnymi, a białe z łysymi, a łyse z grubymi, a grube z chudymi. I wszystko jest dla wszystkich ok, no bo dlaczego, do kociej kurwy nędzy, miałoby być inaczej? Każdy przecież lubi święty spokój.
  18. Kocimięta sprzyja nic nie robieniu cały dzień, więc bardzo gites, lux torpeda i w chu… fajnee.
  19. Cóż, bywa, ze zrzygasz się na zielono, ale to zawsze jakaś odmiana.
  20. A jak się skurzysz, to pokazujesz brzuch i ludzie drapią cię w splot słoneczny, a przy dobrych wiatrach – po wszystkich czakrach. A to jest taaakie miłe!


Także pełna legalizacja kocimiętki!!! Sadzić, palić, legalizować i szczać! Szczać gdzie popadnie! Oh yeah!!!

Karolina Augustyńska
Z zawodu kulturoznawca i antropolog kultury, pracuje jako artysta-grafik i w swojej pracy realizuje głównie projekty związane z tematyką felinologiczną i kynologiczną. Od 2008 r. prowadzi hodowlę kotów rasy Peterbald, od tego czasu jest zafascynowana światem kotów rasowych i przedstawia go z różnych punktów widzenia – literacko – bo jest autorką „niegrzecznych” tekstów o kotach, ale i poprzez różne techniki wizualne, od fotografii, poprzez grafikę akwarelową, aż do grafiki cyfrowej. Intensywnie działa na rzecz dobrostanu bezdomnych zwierząt w swoim mieście, tworząc dziesiątki prac, z których całkowity dochód jest przeznaczony na pomoc najbardziej potrzebującym zwierzętom. Tworzy ilustracje do książek. Jest autorką „Bloga o Kotach”, gdzie opisuje perypetie życia kociary i matki stada kotów. Jej teksty są żartobliwe, niepoważne, a jednocześnie trafnie opisują życie z bandą mruczków u boku.
http://www.augustynska.eu