Felietony

Sparta – porodowe know how. 

Pierwsza i najważniejsza sprawa – dobry poród to poród niespodziewany! Oczywiście dla twojego właściciela, ty przecież doskonale wiesz, kiedy będziesz rodzić. Owszem, 64 czy 65 dzień ciąży może i brzmi rozsądnie, ale gdzie w tym wszystkim element zaskoczenia? Gdzie euforia, gdzie mały zamęt, gdzie niespodzianka? Człowieki kochają niespodzianki, przecież wiesz!

Techniki porodowe

Oprócz wyboru dnia porodu masz też do dyspozycji porę dnia. Pamiętaj, fajnie jest rodzić w chwili, gdy twój człowiek wychodzi do pracy, właśnie zasnął albo ma telekonferencję na zoomie. Zawsze wywoła to większy szok i moment konsternacji, a o to przecież ci chodzi.

Twój poród może być albo bardzo długi albo bardzo krótki, nie ma to większego znaczenia. Ważne, by nie był spokojny, przewidywalny i jedynie kilkugodzinny. Spróbuj np. takiej opcji – gdy nosisz jednego kociaka, rodź go aż dziesięć godzin. W międzyczasie zrób sobie obowiązkową przerwę na lunch, obiad i kolację. Zrób też ze trzy przebieżki po pokoju i plątaj się gdzie się da. Mina twojego człowieka, gdy przestajesz przeć, bo zgłodniałaś – bezcenna. Gdy nosisz osiem kociąt, urodź je w kwadrans – np. gdy twój człowiek odwiedzi toaletę lub utnie sobie pogawędkę telefoniczną. Niech się przekona, że jego przygotowania do odbioru porodu trwały niewspółmiernie długo do jego trwania.

Gdy urodzisz jedynaka, dla większego napięcia nie karm go. Nie opłaca się wycofywać z życia społecznego całego stada tylko dla jednego kociaka. Niech se go człowiek odkarmi, chciał, to mu go daj i się szybko zmyj. Gdy znów urodzisz dziewiątkę, bądź taką matką, która w ogóle nie wychodzi z miejsca porodu, nie jedz, nie pij, nie odwiedzaj kuwety. Warcz na ludzi i nie daj im zobaczyć kociąt, odmawiaj kroplówek, glukozy i gardź najlepszą karmą. Mdlej z głodu i wycieńczenia, ale nie poddawaj się, bądź najlepszą matką tego świata. A tak, dla lepszych wrażeń.

Dobry poród

Dobry poród to też taki, który jest zakończony innym rezultatem niż ostatni twój poród. Albo zakończony kompletnie nieprzewidywalnym rezultatem, zgodnie ze słowami poetki „Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny”. Także jeśli ostatnio urodziłaś w dwie godziny i twój człowiek ma nadzieję, że i teraz uwiniesz się sprawnie i szybciutko, rodź pół doby, a najlepiej skończ u weterynarza na cesarce. Jeśli ostatnio rodziłaś bite osiem godzin, to teraz uwiń się, gdy twój człowiek wejdzie sobie pod prysznic i nie ma go tylko kwadrans. Zaskocz go gromadą przypiętą do cycka, albo lepiej – morzem krwi pod kołdrą w sypialni.

Nigdy nie rodź w tym samym miejscu dwa razy i zawsze zmieniaj upodobania co do miejsca samego porodu. Jeśli ostatnio powiłaś gady w kartonie, to teraz niech cię ten karton brzydzi i odpycha. Jeśli poprzednio w porodówce, to teraz idź za kanapę lub lepiej – pod lub za. Pamiętaj o wadze trudno dostępnych miejsc – wysoko ceni się szafę, kąt za narożnikiem w pokoju i zwój kabli tv, a nade wszystko router do internetu. Za poród w ukryciu, tak, żeby nie było wiadomo gdzie urodziłaś, dolicz sobie dodatkowych 10 punków.

Bądź zaskakująca

Jeśli bardzo chcesz rodzić u weterynarza, to wyłącznie w nocy i najlepiej w święta, bo wtedy wizyta na dyżurze kosztuje trzy razy więcej. Rodź też przed wypłatą, a nie po. W czasie wakacji, świąt i uroczystości rodzinnych jest zdecydowanie najlepiej. A rodzenie w zwykłą marcową środę koło południa to zwykła nuda, lamerstwo, no i bez kosztów.

Pamiętaj też, zawsze możesz rodzić w samochodzie! Gdy poród nie odbył się w ciągu kilku godzin, a wszystko wskazywało na to, że pierwsze słowo zostało już wypowiedziane i nóżki twojego bąbelka smętnie zwisają ci z ci*ki, twój właściciel pakuje cię do samochodu. Macie raptem kwadrans drogi przed sobą, urodź w ten kwadrans sama, przyssaj dzieci od razu do cycków, bądź najlepszą matką świata. Wtedy twój człowiek wyjdzie przed weterynarzem na  niecierpliwą jęczydupę i zawracacza gitary /ulubiony typ klientów lecznic weterynaryjnych/. Przecież urodziłaś sama, szybko, ślicznie, a ten jęczy…

Poród w porodówce – zapomnij!!! Poród na drapaku. W szafie, w pralce, w nogach łóżka, w kartonie po mleku, w gaciach przed pralką. Ale nigdy przenigdy w porodówce!!!

A co ze świętami?

Co więcej, jeden z lepszych okresów na poród to święta, nie ważne jakie. Nie ma kompletnie znaczenia czy to np. Wigilia /możesz rodzić w sianku/ czy Wielkanoc /możesz rodzić w koszyczku/ czy Sylwestra /możesz rodzić z fajerwerkami/.

Pamiętaj, że preferuje się poród w nocy, a już najbardziej nad ranem. Rozpoczęcie o 5.50 brzmi jak dobry plan.

Dobry poród to poród przenoszony lub przedwczesny. Tydzień przed terminem – mało kto się tego spodziewa, a za niespodziewany masz 5 punktów extra. Tydzień po czasie?  Siwe włosy i czerwone z niedospania oczy właściciela mówią same za siebie. Dwie stówy wydane na USG, bo nie urodziłaś w terminie,  bieremy w koszty. No trudno.

Poród “na raty” to też dobra opcja. Krótkie know how: pierwsze kocię niech wyjdzie szybko i sprawnie, a następne minimum po ośmiu godzinach. W tym czasie twój człowiek obdzwoni znajomych, okoliczne lecznice, przeczyta do końca Fejsa i przeczesze pół internetu w poszukiwaniu pocieszenia i nadziei, że jeszcze wszystko się dobrze skończy, a maluchy nie zejdą, bo tobie się zachciało wpierdalać suchą karmę zamiast rodzić. Teraz to już nie masz sił na rodzenie, bo się przeżarłaś za bardzo i urodzisz w przyszłości.

Czasem możesz decydować się na cesarkę, dla odmiany po prostu. Po cesarce z kolei miej focha ze trzy dni, udawaj, że dzieci nie są twoje i ciesz się bonusowymi dniami laby. Po jakimś czasie zorientują się, że coś ściemniasz i zagonią cię do dzieciarni, więc korzystaj póki się da. W ostateczności rozliż sobie szwy po zabiegu – to też zapewni ci parę dni słodkiego lenistwa na L-4.

Najlepsze z najlepszych

Poród w kuwecie to “Korona Królów” wśród porodów. To Twoja odpowiedź na to całe pierdolamento z ozonowaniem domu, świeceniem lampą UV /aż zdechły wszystkie kwiatki/ i wyparzone butelki na mleko, czekające w pogotowiu, gdybyś jednak nie zechciała karmić. Sterylność to banał, a czystość – przeżytek. Z brudu jeszcze nikt nie umarł. Rodź w kuwecie – masz tam swojsko, ciasno i przytulnie, a przy świeżym urobku – i ciepło.

Podsumowanie

Rodząc, przede wszystkim pamiętaj o najważniejszym – niech twój poród będzie zaskakujący! Przewidywalność jest niebezpieczna, za to entropia przyrodzona. Rozgardiasz to koci rodzaj odświętności. Niech więc będzie na bogato i glamour. W ostateczności, gdy wszystko pójdzie grzecznie, ładnie i nie będziesz miała zbyt dużego pola do popisu, karm kocięta selektywnie, wybrane wynosząc poza gniazdo. I chill. No i pamiętaj – this is Spartaaaa!!!

Spoko, nie dziękuj!

Karolina Augustyńska
Z zawodu kulturoznawca i antropolog kultury, pracuje jako artysta-grafik i w swojej pracy realizuje głównie projekty związane z tematyką felinologiczną i kynologiczną. Od 2008 r. prowadzi hodowlę kotów rasy Peterbald, od tego czasu jest zafascynowana światem kotów rasowych i przedstawia go z różnych punktów widzenia – literacko – bo jest autorką „niegrzecznych” tekstów o kotach, ale i poprzez różne techniki wizualne, od fotografii, poprzez grafikę akwarelową, aż do grafiki cyfrowej. Intensywnie działa na rzecz dobrostanu bezdomnych zwierząt w swoim mieście, tworząc dziesiątki prac, z których całkowity dochód jest przeznaczony na pomoc najbardziej potrzebującym zwierzętom. Tworzy ilustracje do książek. Jest autorką „Bloga o Kotach”, gdzie opisuje perypetie życia kociary i matki stada kotów. Jej teksty są żartobliwe, niepoważne, a jednocześnie trafnie opisują życie z bandą mruczków u boku.
http://www.augustynska.eu