Edukacja Kynologia

Czesanie w psim SPA

Po wstępnym przygotowaniu psiego Klienta, o którym było ostatnio, przychodzi czas na pielęgnację właściwą, jednym z jej elementów jest czesanie.

Suszenie

Już podczas suszenia groomer rozpoczyna kolejny etap pielęgnacji, mianowicie czesanie. Gdy sierść jest jeszcze wilgotna rozczesuje kołtuny. Wyczesuje zbity włos i układa go w kierunku, który jest odpowiedni. Niezależnie od tego, czy jest to lejący włos, który ma delikatnymi falami opadać czy jest to włos, który chcemy spuszyć, aby np. odpowiednio przygotować do strzyżenia “na misia”. Zadaniem groomera jest odpowiednie ustawienie nawiewu suszarki i dopasowanie ruchu szczotki (zazwyczaj na tym etapie tzw. „pudlówką”), aby kierunek ułożenia włosów był adekwatny do oczekiwanego celu. To ważny proces rzutujący na efekt wizualny całej pielęgnacji.

Problemy?

Jakie możemy napotkać na tym etapie?

Po pierwsze czesanie skołtunionej sierści jest dla psa bolesne, a przynajmniej nieprzyjemne. Nie ma innej opcji. Nie ma czarodziejskiej różdżki rozpuszczającej kołtuny

Pies zatem musi akceptować nasz dotyk, operowanie szczotką przy jego ciele plus jeszcze ciągnięcie za włosy i to także w delikatnych rejonach jak nasada ucha, paszki, brzuch… 

Pomocne będą…

Możemy wspomóc się kosmetykami, które ułatwiają rozczesywanie (odpowiednia odżywka w kąpieli, ale też odżywki w sprayu stosowane w trakcie samego czesania).

Pomogą przede wszystkim odpowiednie szczotki – jak wspomniałam będą to tzw. „pudlówki, których metalowe igiełki można dopasować długością i twardością do stanu sierści, wielkości psa. Nieoceniony będzie metalowy grzebień, którym czesząc od skóry (a więc nie same końcówki włosów) sprawdzimy, czy dany fragment jest dokładnie rozczesany. Grzebień powinien przechodzić przez włosy bez przeszkód. Przy czesaniu czasem może okazać się potrzebny tzw. „filcak”, mały grzebyk, który po jednej stronie ząbków jest ostry aby przecinać rozległy zbitek filcu. Trzeba mieć na uwadze, że takie narzędzie przecina włosy, więc jeśli czeszemy psa wystawowego – „pudlówka” będzie odpowiedniejsza… 

Myki groomera

Aby psu było lżej znieść całą czynność, warto palcami przytrzymać czesany kosmyk włosów tuż przy skórze. Wówczas ciągniecie będzie słabiej odczuwane, co podniesie komfort psa.  

By szczotką nie skaleczyć delikatnej skóry psa, można podłożyć swoje palce, zasłaniając skórę psa. Wówczas ewentualnie zadrapiemy szczotką tylko swoją rękę (zwłaszcza, jeśli przeczesujemy wrażliwe na zadrapanie rejony głowy!).

Czesząc zwłaszcza głowę należy być uważnym, żeby nie skaleczyć szczotką, czy grzebieniem (tym bardziej filcakiem!) psich oczu. Czasem psiaki próbują chwycić zębami szczotkę – to też stwarza ryzyko skaleczenia. 

Tym samym narzędzi należy używać ostrożnie, z uwagą, zabezpieczając wrażliwe rejony psiego ciała i obserwując zachowanie i postawę psa. Jeśli napina ciało, nieruchomieje (a może próbuje uciekać…), subtelnie oblizuje pysk, kładzie uszy, odwraca głowę albo już mniej subtelnie – warczy lub próbuje ugryźć – to wiemy, że cały proces przebiega w sposób zbyt trudny dla niego, w tym konkretnym momencie.

Jak ułatwić czesanie?

Po pierwsze, jeśli sierść jest bardzo mocno skołtuniona, a nie mamy do czynienia z psem podszerstkowym (jak owczarek, husky) – możemy ją zgolić krótko. Im gorszy stan sierści (filce przylegają bardzo blisko do skóry) tym krócej golimy – ostrze maszynki musi wejść pomiędzy włosy a skórę. Czasami wygalamy krótko jedynie rejony brzuszka, pachwin, pod uszami, czyli tam, gdzie rozczesywanie byłoby bardzo bolesne, a nawet mogłoby skaleczyć bardzo delikatną skórę. 

Po drugie – jeśli czesanie jest dla psa zbyt trudne powinniśmy zwolnić ruchy, robić kilkusekundowe przerwy pomiędzy pociągnięciami szczotką. Jeśli utrzymamy rytm, pies uspokoi się widząc, że czynność trwa krótko i za chwilę jest przerwa. 

Warto czesać najpierw te obszary ciała psa, które są dla niego łatwiej akceptowalne (np. grzbiet, łopatki) i stopniowo wykraczać poza tą “bezpieczną” strefę. Czytając sygnały stresu (często jest to oblizywanie pyska) i zabierając swoje ręce w trakcie ich prezentowania, pokazujemy psu, że ma wpływ na nasze zachowanie. To sprawi, że poczuje się bezpieczniej a jego zdenerwowanie się zmniejszy. Jeśli wejdziemy z psem w taki dialog, poczuje się przy nas pewniej i możliwe, że czesanie trudnego rejonu nie będzie już takie straszne.

Zuzanna Rajchert
Magister zootechnik ze specjalnością hodowla koni, absolwent SGGW, behawiorysta psów i kotów, groomer. W 2021 r. ukończyła Kurs Dyplomowy COAPE nadający uprawnienia Animal Behaviourist, obecnie jest też członkiem Stowarzyszenia Behawiorystów i Trenerów COAPE, CAPBT. Od ponad 20 lat pracuje z końmi metodami naturalnymi, wiele lat była studentem Parelli Natural Horsemanship - szkoły, której główne założenie polega na budowaniu głębokiej więzi z koniem w oparciu o znajomość natury, behawioru i psychiki gatunku. Studia COAPE pomogły przenieść to podejście również na psy i koty. Od 2017 r. pracuje w salonie pielęgnacji zwierząt w warszawskim Wilanowie, gdzie łącząc zawód groomera i behawiorysty specjalizuje się w pracy z psami lękowymi oraz z kotami.